Kościół katolicki

No i jak ja mam Ci odpowiedzieć, Papieżu?

Kiedyś łatwiej mi się pisało o wierze. Dzisiaj robię to sporadycznie lub najczęściej przy okazji rozważań na inne tematy. Bardzo bliskie stało mi się zdanie angielskiego pisarza Evelyna Waugha – „U osób świeckich nadmierne zainteresowanie sprawami religii zwykle jest pierwszym symptomem szaleństwa”. Kluczowy jest tu przymiotnik „nadmierne”. Bo jeśli wierzysz, interesować się powinieneś. To chyba naturalne. Cały problem w tym, żeby nie przeoczyć tej „cienkiej, czerwonej linii”, za którą zaczyna się „nadmiernie”. Jego objawy są łatwo zauważalne. Dla wszystkich z wyjątkiem osoby „nadmiernej”: fanatyzm; dewocja; zacietrzewienie; popadanie w rozmaite dziwactwa, które zamiast przyczyniać się do nawrócenia bliźnich, budzą w nich raczej sceptycyzm, a czasem wręcz niesmak i zgorszenie. Od wielu lat bywam na różnych portalach katolickich i nazbierało mi się aż nadto dowodów na poparcie tej tezy. (więcej…)

Tryptyk ruandyjski – glossa

       W poprzednim odcinku tryptyku napisałem, że udało mi się odnaleźć informację o tylko jednym białym duchownym katolickim, który podczas ludobójstwa w Ruandzie w 1994 roku nie wyjechał ze swojej parafii. Był nim urodzony w Bośni i Hercegowinie franciszkanin Vjeko Curic. Niniejszym zawiadamiam, że do grona duchownych, którzy zaryzykowali własne życie i nie opuścili swych parafian w najcięższych dla nich chwilach należy dopisać trzech polskich pallotynów: ks. Stanisława Urbaniaka (źródło: Wojciech Tochman – „Dzisiaj narysujemy śmierć”) oraz ks. Jacka Waligórskiego i ks. Henryka Cabałę (źródło – „Widziałem katechistów z maczetami – rozmowa z misjonarzem w Rwandzie”, dostępne na stronach KAI).

       Dopisek (6 grudnia 2012) – kolejnym odważnym misjonarzem był Belg Pierre Simons, prowadzący dom dziecka w Nyanza, niedaleko Butare (źródło – Reverien Rurangwa – „Ocalony. Ludobójstwo w Rwandzie”).

„W co wierzymy”, czyli apologetyka pozytywna

Warto sięgać po książki księdza Leo J. Trese. Zasłynął on bowiem m.in. tym, że przez wiele lat jedną z intencji jego codziennej Mszy Świętej była prośba „za tych wszystkich, którzy czytają moje pisma”. I choć ów gorliwy kapłan, ceniony pedagog i kierownik duchowy zmarł w roku 1970 to nigdy nie sprecyzował, że chodziło mu wyłącznie o tych, którzy zajrzą do jego publikacji za jego życia.

W języku polskim opublikowano tylko jedno dzieło ks. Trese – „W co wierzymy”. Jest ono próbą całościowego, apologetycznego ujęcia wiary katolickiej. Warto odwołać się tutaj do oryginalnego tytułu książki amerykańskiego kapłana – „The Faith Explained”, czyli „Wiara wyjaśniona”. Sugeruje on, że ks. Trese nie zamierza przeciwstawiać wiary rozumowi. Więcej, ukazuje w praktyce jak oba te instrumenty ludzkiego poznania wspomagają się w drodze do prawdy. Udostępnienie pracy ks. Trese polskiemu czytelnikowi można więc potraktować jako odpowiedź na życzenie Jana Pawła II wyrażone w encyklice „Fides et ratio”, a dziś często powtarzane przez Benedykta XVI – zasypać przepaść, jaką epoka nowożytna wykopała pomiędzy wiarą i rozumem. (więcej…)