film francuski

„Prorok”, czyli rzecz o tożsamości

„Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy?” – zastanawiał się przed ponad wiekiem w tytule swego słynnego płótna Paul Gauguin. Co ciekawe, żeby poważnie przemyśleć te pytania, potrzebował wyjazdu aż na dalekie Tahiti. Jean Audiard, reżyser „Proroka”, nigdzie nie wyjechał, choć pytania stawia podobne. Gauguin szukał w egzotyce wyzwolenia z kręgu zachodniej cywilizacji. Audiard natomiast rozgląda się uważnie wokół siebie i dochodzi do wniosku, że ów krąg być może kruszy się na naszych oczach. (więcej…)

Ptaśka

Bardzo rzadko mi się to zdarza, ale tym razem warto. Polecam film pt. „Serafina”, który będzie można obejrzeć jutro, 7 czerwca, w programie 2 TVP o godz. 22:40 w cyklu „Kocham Kino”. Poniżej moja recenzja tego dzieła.

*

„W samej istocie poezji jest coś nieprzystojnego:/ powstaje z nas rzecz, o której nie wiedzieliśmy, że w nas jest,/ więc mrugamy oczami, jakby wyskoczył z nas tygrys/ i stał w świetle, ogonem bijąc się po bokach./ Dlatego słusznie się mówi, że dyktuje poezję dajmonion,/ choć przesadza się utrzymując, że jest na pewno aniołem” – pisał w wierszu „Ars poetica?” Czesław Miłosz. Film „Serafina” Martina Provosta ośmiela mnie do zuchwałej korekty słów noblisty i zastąpienia rzeczownika „poezja” rzeczownikiem „sztuka”.  Bohaterką dzieła Francuza jest bowiem nie poetka tylko malarka. Reszta się zgadza. Choć pewność co do tego uzyskałem dopiero pod koniec filmu. (więcej…)

„Monachium”, czyli Spielberga spojrzenie w otchłań

To najodważniejszy, najdojrzalszy i najlepszy film Stevena Spielberga, jaki widziałem. A widziałem sporo, choć – przyznaję – nie wszystkie. Pomijam czysto rozrywkowy nurt w twórczości tego genialnego reżysera-samouka. To mistrzostwo w swojej klasie, choć jednocześnie („zaledwie”) zbiór  krzepiących opowieści, w których dobro zawsze zwycięża, a wielkie ideały ludzkości okazują się ważniejsze niż siedem grzechów głównych. Jednak niemal od początków kariery Spielberg starał się co pewien czas odchodzić od wizerunku duchowego spadkobiercy Andersena, Verne’a i Stevensona. Próbował kina „poważnego”, opisującego życie takie, jakie jest, a nie jakie być powinno. Pomimo to do czasu „Monachium” jakby bał się (a może jeszcze nie potrafił?) schwytać byka za rogi. Zawsze stawiał widza wobec oczywistości. No bo któż ośmieli się nie współczuć poniewieranej Celii z „Koloru purpury”, brutalnie prześladowanym Murzynom („Amistad”), czy skazanym na eksterminację Żydom („Lista Schindlera”)? (więcej…)

„Baader-Meinhof”, czyli nowoczesny epos Germanów?

„Baader-Meinhof” to film niepokojący, brutalny i kapitalnie zrealizowany. Kosztował 20 mln. euro, najwięcej w dotychczasowej historii kinematografii niemieckiej. Superprodukcje, z definicji gwarantujące zysk, mają zapewniać rozrywkę na najwyższym poziomie, a także leczyć zbiorowe kompleksy, podnosić morale i duchowo cementować wspólnotę. Amerykanie robią to przy pomocy Supermana i Batmana, Francuzi Asterixa i Obelixa, Rosjanie różnych wariantów „Cyrulika syberyjskiego”, a Niemcy brawurowego eposu o lewackich terrorystach. (więcej…)