katolicyzm

Życzenia Wielkanocne

Drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy!

       Zbliżają się Święta Zmartwychwstania Pańskiego zwane też często Wielkanocnymi. Dla każdego wyznawcy Chrystusa to najważniejsze święta w roku, mimo że nie ma choinki ani prezentów. Gdyby bowiem Jezus nie zmartwychwstał nie mielibyśmy szans, mimo wszystkich zasług, modlitw i umartwień, na wejście do Nieba. Co najwyżej czekałaby nas Otchłań opromieniona obecnością Mojżesza, Eliasza i innych świętych ludzi, zmarłych przed nadejściem Mesjasza. Taki jest – w największym skrócie – prawdziwy sens tych Świąt. Nie sposób go odczytać z zoologicznych kartek okolicznościowych, przedstawiajacych pisanki, kurczaczki, zajączki i baranki na tle cukierkowych pejzaży. Nie sposób go odczytać z praktykowanych jeszcze tu i ówdzie pracowniczych imprez, zwanych potocznie „jajeczkami”. Nie sposób go wreszcie odczytać z wyświechtanej, często powtarzanej formułki „Wesołych Świąt” ani z tych rodzinnych biesiad, które ograniczają się wyłącznie do wyżerki i wypitki z „duchowym” deserem w postaci kontemplacji migającego prostokątnego monitora na pół ściany. (więcej…)

No i jak ja mam Ci odpowiedzieć, Papieżu?

Kiedyś łatwiej mi się pisało o wierze. Dzisiaj robię to sporadycznie lub najczęściej przy okazji rozważań na inne tematy. Bardzo bliskie stało mi się zdanie angielskiego pisarza Evelyna Waugha – „U osób świeckich nadmierne zainteresowanie sprawami religii zwykle jest pierwszym symptomem szaleństwa”. Kluczowy jest tu przymiotnik „nadmierne”. Bo jeśli wierzysz, interesować się powinieneś. To chyba naturalne. Cały problem w tym, żeby nie przeoczyć tej „cienkiej, czerwonej linii”, za którą zaczyna się „nadmiernie”. Jego objawy są łatwo zauważalne. Dla wszystkich z wyjątkiem osoby „nadmiernej”: fanatyzm; dewocja; zacietrzewienie; popadanie w rozmaite dziwactwa, które zamiast przyczyniać się do nawrócenia bliźnich, budzą w nich raczej sceptycyzm, a czasem wręcz niesmak i zgorszenie. Od wielu lat bywam na różnych portalach katolickich i nazbierało mi się aż nadto dowodów na poparcie tej tezy. (więcej…)

„W co wierzymy”, czyli apologetyka pozytywna

Warto sięgać po książki księdza Leo J. Trese. Zasłynął on bowiem m.in. tym, że przez wiele lat jedną z intencji jego codziennej Mszy Świętej była prośba „za tych wszystkich, którzy czytają moje pisma”. I choć ów gorliwy kapłan, ceniony pedagog i kierownik duchowy zmarł w roku 1970 to nigdy nie sprecyzował, że chodziło mu wyłącznie o tych, którzy zajrzą do jego publikacji za jego życia.

W języku polskim opublikowano tylko jedno dzieło ks. Trese – „W co wierzymy”. Jest ono próbą całościowego, apologetycznego ujęcia wiary katolickiej. Warto odwołać się tutaj do oryginalnego tytułu książki amerykańskiego kapłana – „The Faith Explained”, czyli „Wiara wyjaśniona”. Sugeruje on, że ks. Trese nie zamierza przeciwstawiać wiary rozumowi. Więcej, ukazuje w praktyce jak oba te instrumenty ludzkiego poznania wspomagają się w drodze do prawdy. Udostępnienie pracy ks. Trese polskiemu czytelnikowi można więc potraktować jako odpowiedź na życzenie Jana Pawła II wyrażone w encyklice „Fides et ratio”, a dziś często powtarzane przez Benedykta XVI – zasypać przepaść, jaką epoka nowożytna wykopała pomiędzy wiarą i rozumem. (więcej…)